Forum W świecie masek Strona Główna
Home - FAQ - Szukaj - Użytkownicy - Grupy - Galerie - Rejestracja - Profil - Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości - Zaloguj
Vampire Diaries - czyli o dwóch braciach wampajerach
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum W świecie masek Strona Główna -> Pudełko z filmami
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucyferowa
Devil in disguise - Pani Prezes


Dołączył: 11 Lut 2010
Posty: 1083
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z piekła rodem
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 1:26, 07 Lut 2011    Temat postu:

I był Zalcy! :D
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ilmariel
Pani z lasu Sherwood


Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 226
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 2:43, 07 Lut 2011    Temat postu:

Był! :D Ale mało... :P
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lucyferowa
Devil in disguise - Pani Prezes


Dołączył: 11 Lut 2010
Posty: 1083
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z piekła rodem
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 3:04, 07 Lut 2011    Temat postu:

Ilmariel napisał:
Był! :D Ale mało... :P


Zalcy'ego jest zawsze mało :( Postuluję do scenarzystów o odcinek w 60% składający się ze scen z nim. :P

Zupełnie zapomniałam o recenzji odcinka, coś się ostatnio opuszczam!
Ale już prędziutko, migusiem naprawiam swoje niedbalstwo.

Odcinek był średni, przynajmniej na początku. Sceny z Burakiem bym wycięła całkowicie, pomimo że mało było o jego tragedii życiowej, wynikającej z faktu bycia wilkołakiem to i tak masakrycznie mnie wkurzał.
Nie dość, że wał, to jeszcze egoista i tchórz. Takiemu zachowaniu mówimy nie!
Caroline, jest chyba ostatnio moją ulubioną postacią. Jak jej na początku nie lubiłam, bo reprezentowała sobą dość alternatywną inteligencję, tak teraz bardzo a nawet bardzo bardzo ją lubię. Obawiałam się, że po zwampirzeniu będzie ''blondi w wersji z kłami'', ale moje obawy się rozwiały. Bycie nieumarłą zahartowało jej charakter i nadało nowych cech. Postać pięknie ewoluowała. Brawo.

Jules i jej partner byli wredni i obleśni. I szczerze mają być do znienawidzenia. Jednakże wygląd wilkołaczki mi przeszkadza, bo jest sztuczna jak plastikowa torba, spalona na solarze i ma obleśnie wybielone zębiska. Fuj

Wujek- tato John jest tak okropny i niemrawo wkurzający, że raczej nie będę się o nim wypowiadać, bo bym zapikała.

Stefan wkurza mnie od dłuższego czasu i oczywiście jego ulubiona psychoterapia na Buraku. No ale po użyciu mocy w bijatyce, mogę mu wybaczyć ględzenie.

Elena wróciła i chwała jej za to, bo jej zniekształcona wersja z humorami i fochem na cały świat była żałosna. Lubię jak chodzi razem z Damonem i te ich przekomarzania.

I na koniec Dejm.
Zrehabilitował się po wymiotogennym odcinku z emerytowanymi kucyponkami. :P
Lubie Damona, chociaż chwilami wydaje mi się nazbyt łatwowierny.
Scena kąpieli z panią była mocarna i elegancki drink wprost z szyi.
Dejmuś potrzebuje szybkiej porady u doktora K.Rucińskiego, gdyż jego rozważania na temat nieszczęśliwe miości są niebezpieczne.
Ogółem odc na 4-

:P
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Leleth
Kucyponkowy dealer fangirlizmu


Dołączył: 11 Lut 2010
Posty: 208
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 0:59, 22 Lut 2011    Temat postu:

Z potwornym poślizgiem obejrzałam w końcu odcinek sprzed 1,5 tygodnia...

Przede wszystkim jestem niesamowicie przeszczęśliwa, że burak z idiotką wyjechali. Krzyż im na drogę, a ja idę to oblać.

Trochę więcej Zalcego, ale wciąż mało. Szkoda mi go, jak rzygowujek namiesza jeszcze miedzy nim a Jenną, to chętnie mu osobiście przywalę.

Co mnie bawi, to to, że w takiej wiosze jest co tydzień jakaś wystawna impreza...

Naprawdę mam nadzieję, ze Matt w końcu będzie z Caroline, szkoda mi chłopaka, matka idiotka, siostra nieżywa idiotka, a on jest taki słodki i pozytywny. Caroline z kolei jest chyba w tym sezonie najmądrzejszą bohaterką serialu. Kibicuję im szczerze.

Wczonsłam się, bo burak zrobił coś dobrego, kiedy na końcu postanowił porozmawiać z Mattem, ale ponieważ zrobił to w dużej mierze, żeby ukazać swoje niesamowite cierpienie, to pewnie to tylko taki nieznaczący wyskok. Poza tym w tym odcinku wspiął się na jeszcze wyższe wyżyny niż w ostatnim... Nie wiedział, że Elenie coś się stanie... jeżu, litości, ile trzeba mieć neuronów, żeby się domyśleć? Jak dla mnie dwa wystarczą.
W ogóle jego poza przez cały odcinek a la uciśnione emo była załamująca... Ciężko mi uwierzyć, że można być aż tak durnym.

Bonnie jest kolejną tak sakramencką idiotką, że na jej widok mi wszystko opada. Jej czary są niemożebnie facepalmiczne, a poziom rozmowy z JerEmo mnie zmiażdżył.

W ogóle stężenie idiotów i palantów w tym odcinku przekraczało wszelaką mozliwą normę... Nie dość że burak, że Boni, ze Jules, to jeszcze wilkołaki i John...

Lof Stefana i Eleny jest słodka, brakowało mi tego. A facet przy garach to sam seks! Elena nareszcie jest normalna, zachowała się jak prawdziwa hirołka, aczkolwiek przy rozmowie ze Stefanem nt umowy zastanawiałam się, czy jest bardziej dzielna, czy głupia.

Wilkołaki więżące Dejma była tak żenujące, że zastanawiałam się, czy to ma być jakaś parodia. Elijah pięknie się za to zachował, stwierdziłyśmy z Ilmariel, że to byłaby prześwietna postać, gdyby grał ją inny aktor.

Ogólnie przyjemny odcinek (zwłaszcza koniec...), ale nie wczonsnął mną jakoś bardzo.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Leleth
Kucyponkowy dealer fangirlizmu


Dołączył: 11 Lut 2010
Posty: 208
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:52, 22 Lut 2011    Temat postu:

Przepraszam za post pod postem, ale nie chcę, żeby mi sie wypowiedzi zlewały.

Ostatni odcinek był przyjemniejszy niż przeostatni, przede wszystkim dużo Zalcego i brak Buraka!
Zalcy po raz kolejny pokazał swoją klasę, nie zniża się do poziomu tego... palanta Johna. Jak go widzę to mi wszystko opada, bo dzieci w przedszkolu są dojrzalsze.

Miło, że pokazali Lexi, lubiłam ją :D . W ogóle zawsze się ciesze z retrospekcji. I kocham XIX-wieczną modę, zwłaszcza męską :D. (Ach te rozchełstane koronkowe koszule...)
Oczywiście musiano pokazać nieodzowny element amerykańskich seriali, wojnę secesyjną.

Szalenie się cieszę z odebrania mocy Bonnie, nareszcie się idiotka przekonała, że nie jest taka super ql, i ktoś jej dał nauczkę. Nie będzie więcej szpanowania facepalmicznymi czarami, za to pewnie dużo cierpienia i emowania ze strony Boni wespół z dzielnie sekundującym jej JerEmo.

Elena jakoś niespecjalnie się przejęła złą stroną Stefana, ale pięknie się zachowała w scenie z Elajdżą. Aczkolwiek jej moralizatorstwa nie lubię. No ale ogólnie na plus.

Końcowka ciekawa, mam nadzieję, że Cath namiesza :D.

Szkoda, że nie było Caroline, w tym sezonie jedna z moich ulubionych postaci.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Leleth
Kucyponkowy dealer fangirlizmu


Dołączył: 11 Lut 2010
Posty: 208
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:25, 25 Lut 2011    Temat postu:

Dzisiejszy odcinek był świetny! .

Najbardziej astralne były oczywiście sceny Matt-Caroline. Ach, kocham tę parę, Caroline jest przeastralna (i nawet umie śpiewać! wyższy level...), a Matt przesłodki i taaak pozytywny. Sceny z nimi były boskie i w ogóle nie wczonsłam sie tak od czasu gdy widziałam pana Darcy'ego wskakującego do stawu.

Najbardziej facepalmiczny wątek to oczywiście rodzina łiczów, czary w tym serialu są tak headdeskowe, że wszystko opada do poziomu dna Rowu Mariańskiego. Ucieszyłam sie szczerze, jak obaj zeszli...

Bonnie to idiotka o subtelnosci buldożera, ale o tym wspominałam już wiele razy...

Zalcuś ma wielkiego plusa, tak samo jak Matt, i w ogóle, gdzie robią takich facetów? Chętnie przygarnę jednego...

Nagrodę za Tekst Odcinka zdobywa JerEmo, za etelegęntne pytanie "Dlaczego mielibyśmy sprawdzić dom?".

I oczywiście Dejmuś. Miałam wrażenie, że myśli nie tą głową co trzeba, ale pod koniec pięknie się zrehabilitował, rzucając o tapczan napaloną biczą :D .

Nie lubię Isobel, i to nieładnie zostawiać widzów z takim cliffhangerem! Ech... A następny odcinek dopiero 7 kwietnia...

Ogólnie świetnie, tendencja zwyżkowa :D
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ilmariel
Pani z lasu Sherwood


Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 226
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:57, 25 Lut 2011    Temat postu:

Och, dzisiejszy odcinek był naprawdę bardzo dobry! Czuję się wstrząśnięta do głębi i bardzo nie kocham mającej teraz nastąpić miesięcznej przerwy.

Na pierwsze miejsce wysuwają się Caroline i Matt, zdecydowanie mój ulubiony pairing tego sezonu. Słodcy są, a dzisiejszy występ sceniczny Caroline przeniósł ją na kolejny poziom awesomatyczności. To się nazywa klasa sama w sobie :D Jedna z najlepszych scen tego serialu, zdecydowanie. Natomiast Matt i Zalcy to faceci, od których męska część populacji tego świata mogłaby brać przykład. Jeśli tam jest takich więcej, to przeprowadzam się do Mystic Falls :P

Dla przeciwwagi, tytuł Największego Debilizmu Roku dostają czary duetu łyczów. Bo przykro mi, ale nie ogarniam, jakim sposobem niematerialna, niewidzialna projekcja danej osoby jest w stanie poruszać przedmioty? Mocą własnej astralnej wspaniałości? Podobało mi się za to szalenie, jak uśmiercono młodego łycza. Po pierwsze, nie spodziewałam się tego, po drugie, było to dosyć przejmujące z uwagi na to, że przyczynił się do tego jego własny ojciec. Co z jednej strony jest przerażające, z drugiej zaś ciężko zaprzeczyć, że swoją ogólną niegodziwością zasłużył, żeby własna broń obróciła się przeciwko niemu. I pokarało go dużo straszniej, niż gdyby doznał uszczerbku osobiście. Duży plus za tę akcję, bo do tej pory jest mi lekko nieprzyjemnie, gdy o tym pomyślę.

Damon... jak to Damon. Mógłby wreszcie pójść po rozum do głowy, tej właściwej, i przestać się cackać z Katherine, bo dawno powinien przestać się dziwić i przyjąć do wiadomości, że ona dosyć ewidentnie ma go w najgłębszym poważaniu. Na przykład tak, jak uczynił to na koniec :D

Pairing Bonnie & JerEmo. Osobiście dziwię się, że Jeremy nie ma nawet odrobiny własnej godności i pozwala się traktować w taki, a nie inny sposób. Szczerze wątpię, czy miałabym ochotę mieć coś wspólnego z osobą, która wstydzi się publicznie przyznawać do związku ze mną, no ale co kto lubi...

Mnie również nie ucieszył widok Isobel, zastanawiam się, po co znowu ją tutaj przyniosło i jakie bagno z tego wyniknie. Gdyby ta przerwa miała nastąpić po poprzednim odcinku, łatwiej byłoby ją przetrwać, a tak? Nie robi się tak, proszę państwa. Nieładnie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Leleth
Kucyponkowy dealer fangirlizmu


Dołączył: 11 Lut 2010
Posty: 208
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:16, 16 Kwi 2011    Temat postu:

Po dłuuuugiej przerwie obejrzałam w końcu wampajery. Nazbierały mi się, dwa odcinki, bo w tamtym tygodniu nie widziałam, więc dzisiaj napiszę o 17, "Know your enemy". Kto niech chce, niech nie czyta, bo będą spojlery :P .

Odcinek był sponsorowany przez literki K jak knucie, U jak umarła logika, oraz P jak przeastralny końcowy pomysł :D .

No wiec właśnie, najpierw będzie o końcowym pomyśle, który był dla mnie zgoła genialny. Miałam naprawdę spooore obawy przed ujrzeniem Klausa, bo bałam się, że zrobią z niego jakiegoś muczo maczo, wybierając aktora zupełnie nie pasującego do roli, jak Elijah, która byłby naprawdę świetną postacią, gdyby nie pan, który go gra...
Natomiast jestem pewna, że Matthew Davis jest na tyle dobrym aktorem, że udźwignie ciężar tej roli. Cieszę się też dlatego, że będzie go bardzo ciekawie zobaczyć w innej niż dotychczas roli, astralnego złego charakteru :D I może będzie go więcej z tej okazji...
Dlatego zdecydowanie postuluję nie wybieranie nowego Klausa, jakby scenarzystom przyszło to do głowy!

Apropo samego Zalcego, to przepięknie się jeszcze popisał dając w twarz rzygowujkowi :D . Ach Zalcy to prawdziwy mężczyzna! Jest idealny, dajcie namiary, gdzie takich robią.

Było mi go żal w tym odcinku, tak samo jak Jenny, taką fajną parą byli, a tu kretynka wszystko zepsuła.

Swoją drogą postępowanie Isobel było tak debilne, że opadło mi wszystko co mogło. Tak się niejasno domyślam, że scenarzyści nagle zmienili ajdiję i chcieli nam dać do zrozumienia, ze w głębi serca była ona jednak astralnie dobrą niewiastą i zrobiła to, żeby chronić córkę, tudzież pokazać równie astralne dylematy ją gnębiące. Wyszło jednak jak wyszło, bo całe jej postępowanie temu przeczyło. Najpierw każe Zalcemu o sobie zapomnieć, co, obiektywnie, było dobrym uczynkiem, potem ni z tego ni z owego wraca i rujnuje jego związek, potem mówi mu jak bardzo go kocha, następnie go porywa i wykorzystuje... W tym momencie postanowiłam napisać dzieło pt "Elegia na zgon logiki". Nie wiedziałam jednak, ze czeka mnie jeszcze większa atrakcja w postaci samospalenia. Skomentowałabym to jakoś, ale chyba mnie to przerasta. Tudzież atak na Johna, no kto jak kto, ale Isobel powinna wiedzieć, że ma pierścień i przeżyje. Nie kumam, nie czaję, ani nie ogarniam.

Jak już mowa o męczennicach, nie można nie wspomnieć o Bonnie, która wciąż prezentuje nam swoje gigantyczne ego. Jej teksty jak to została powołana, wybrana i jest jedyna która może coś zrobić, są zniesmaczające. A czary równie debilne jak zawsze albo i bardziej.

Szalenie rozczarował mnie Matt. Wiem, że na pewno czuje się zraniony i wykorzystany, ale knucie przeciwko Caroline... to jest zwyczajnie przykre i boli.

Serdecznie nienawidzę, tak, nienawidzę matki Caroline. W serialu przewija się wiele wrednych czy złych postaci, ale żadna nie budzi we mnie takiej odrazy i złości jak ta wyrodna matka, bez krzty empatii i zrozumienia dla własnego dziecka. Nie będę się rozwodzić nad jej zachowaniem, bo się tylko bardziej zdenerwuję, powiem tylko, że bardzo współczuję Caroline.

Podoba mi się relacja Carolina-Stefan, jest taka...niewymuszenie przyjacielska. Naprawdę miło popatrzyć, jak bezinteresownie się wspierają.

Damć i jego postawa zdecydowanie-nie-kocham-Katherine są awesome. Aczkolwiek schowek na kamień księżycowy to sobie wybrał imho z deka debilny. Ale... ach, brakowało mi braci Salvatore! W tym odcinku może nie było ich dużo, ale tworzyli uroczy duet i pokazali, że mają wielki gest, darując Elenie dom.

John jest oczywiście beznadziejny jak zawsze, na swoich debilnych, astralnych tajemniczych planach najgorzej wychodzi on sam. A jego przekonywanie że tak naprawdę chce być puchaty, tylko mu nie wychodzi, jest żenujący. Dziwię się Elenie, że chce go w ogóle jeszcze oglądać.

Elena na szczęście utrzymuje poziom, i jest tą normalną, rozsądną, mądrą Eleną, jaka była dawniej. Uff.

Ogólnie odcinek naprawdę pozytywny :D


Ostatnio zmieniony przez Leleth dnia Sob 21:23, 16 Kwi 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Leleth
Kucyponkowy dealer fangirlizmu


Dołączył: 11 Lut 2010
Posty: 208
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:01, 08 Maj 2011    Temat postu:

Dawno nie pisałam recenzji, więc teraz przedstawię zbiorową z 4 odcinków…

Odc.18

Zalcy jako Klaus był słodki. Teksty w stylu „jak ten gość może się tak ubierać?” czy „Gość lubi whisky - wiedziałem, że coś mi się w nim spodoba” rządzą, tak samo jak nieporadne prowadzenie lekcji historii. W ogóle Klaus usiłujący się odnaleźć we współczesnym świecie nastolatków i zaszpanować wywołał u mnie wielkie Lol.
Och i oczywiście tajny arsenał Zalcego jest osom! Zalcy na van Helsinga!

Bonnie zwyczajowo durna jak but i z wielkim fochem przyjmująca dobre rady, bo przecież ona jest taka wspaniała, wszystko umie i wie najlepiej. Pokona każdego, co to dla niej najpotężniejszy wampir. Normalka. Natomiast teraz dołączyło się jeszcze do tego grożenie JerEmo, rzekomo jej chłopakowi, które wywołało u mnie kompletny opad cycków… Przypomniałam sobie Bonnie z pierwszej połowy pierwszego sezonu, była tak sympatyczna!...
Jestem pewnie okrutna i w ogóle, ale zdążyłam się już ucieszyć z jej śmierci. Jedna wkuropatwiajaca bohaterka mniej. Jeszcze jakby szeryfica zeszła…
Tyle że ta śmierć jak dla mnie była dość bezsensowna. Gdyby choć coś na niej zyskano…
I już zaczęło mi być żal JerEmo, że on to nie ma szczęścia do bab, trzecia z kolei laska w ciągu dwóch lat mu umiera., już zaczynałam współczuć Elenie, kiedy ta idiotka ożyła… Wiedziałam, że to by było za piękne.

O szeryficy się nie wypowiem, bo nie wypada tu używać takich bluzgów, ale to jedna z najgorszych biczy jakie znam…

The Last Dance w kontekście Klausa wywołał u mnie skojarzenia z Elizabeth…

Oooch, znów tańczący Dejm, i jak zwykle w tym przezabawny i uroczy. Oraz pokazujący Elenie jak straszyły w latach 60 wampiry… omg, ómarłam. :hamster_rofl: Przeboskie. Oraz zachowujący stoicki spokój i wygłaszający ironiczne sentencje z kołkiem w ramieniu…

Co mnie bawi, to powtarzane w kółko „tak, obiecuję ci” „tak, ufam ci” „nigdy ci tego zrobię”, a i tak każdy knuje, intryguje i podejmuje idiotyczne decyzje, o których nie wspomina przyjaciołom.

Odc. 19

Było to, co misiaczki lubią najbardziej, czyli retrospekcje. Buchnęłam śmiechem, jak zobaczyłam Elajdże z lokami, i po raz kolejny pomyślałam, jaka fajna by to była Elajdża, jakby do roli dobrać innego aktora. Chociaż właściwie ten też mi coraz bardziej się podoba, czy coraz mniej przeszkadza, ale ech…to trochę mało.

Elena znów popisała się swoją inteligencją i bezpodstawną ufnością wobec wrogów a jej brakiem wobec przyjaciół, no, ale nie było to tak denerwujące i kompletnie nieuzasadnione jak wcześniej, wiec mogę ostatecznie wybaczyć.

Stwierdziłam, że Klaus wygląda jak jeszcze większy wieśniak niż Elajdża, ale jak usłyszałam, że są braćmi, to stwierdziłam że rodzinne podobieństwo zobowiązuje. W każdym razie z tych dwóch wolę Elajdżę.

To, że klątwa księżyca i słońca to fake (zresztą bardzo dobry), było zaskoczeniem, ale przynajmniej trochę wyjaśniło sprawę z azteckim szamanem, bo do tej pory nie bardzo kumałam skąd on się tam wziął

Natomiast wątek z Klausem jest w ogóle powalony do granic możliwości. Ok, przełknę jeszcze wampirzo-wilkołaczą hybrydę, ale ten motyw z przywoływaniem… może ja tępa jestem, ale co, ciało sobie w skrzyni wozi, a duszę luzem?

Bicz jako niewinne dziewczę wierzące w tró lof była taka…no, trochę niespójna. Wiem, że twórcy chcieli pokazać, że bicza nie zawsze rodzi się biczą, ale średnio to wyszło.

Twórcy serialu powinni wiedzieć, że skrzepnięta krew po kilku godzinach nie jest jaskrawoczerwona.

Plus odcinka nie było Bonnie minus nie było Caroline!

Odc.20

Stefan jak zwykle postanowił wykazać się psychoanalizą. Dejm jak zwykle stosuje cięte riposty. A swoją drogą jego wytrzeszczanie oczu zaczyna mnie już irytować.

Wielki minus - powrót buraka i Jules.

Drugi jeszcze większy minus sceny z epokową biczą, szeryficą. Na szczęście Matt powoli zaczyna używać własnego rozumu…

Zachowanie Dejma przekroczyło wszystkie granice, rozwaliło skalę i leci w kosmos… Mam apel do niego, żeby zaczął w końcu myśleć głową, a nie główką, bo jakkolwiek staram się zrozumieć jego wyrażającą się w dziwny sposób troskę o Elenę, to opadło mi wszystko do poziomu Rowu Mariańskiego. To było zwyczajnie samolubne, nieuszanowanie jej wyboru, a kierowanie się tylko tym, że on chce, żeby ona przeżyła, nieważne, jaką cenę przyjdzie jej za to zapłacić.

Elajdża go podsumował „Twój problem, Damonie, jest taki, że gadasz jakbyś dużo wiedział, a tak naprawdę nic nie wiesz”. Normalnie zaczynam go coraz bardziej lubić!

Elena w rozmowie ze Stefem bardzo mądra i dojrzała, całe szczęście, że ta faza idiotyzmu była tylko przejściowa.

Jak widzę Klausa to mam ochotę mu czymś przywalić. Jest tak koszmarnie niedobrany do roli, i tak pedalski (nie obrażając gejów, bo ja gejów lubię), że żal pośladki ściska. Dnoooooo.

Wątek miłości Kateriny do Stefa, powracającej cyklicznie co jakiś czas, jest też idiotyczny do granic możliwości.

Odc. 21

Jakiż on był smutny!!! <szlocha w głos> Jak Jenna mogła zginąć, to takie, takie straszne! Może nie była jakąś mega znaczącą postacią, ale była tak pozytywna, i chyba jako jedyna nigdy nie zrobiła nic idiotycznego… No i biedny, biedny Zalcuś! <przytula Zalcusia> Och normalnie ale się wczonsnęłam. Nie lubię twórców! Nie można była zamiast niej zabić tej idiotki Bonnie?
:hamster_runintears: :hamster_wryyy: :hamster_sorry: :hamster_yells: :hamster_nooo: :hamster_furious: :hamster_cies2: :hamster_cry: :hamster_damnit: :hamster_omfg:

Że Jules i rzygowujek zginęli to plus (btw jego…yyy…szlachetne poświecenie też było wczonsajonce), ale nie równoważy mi to tej straty Zalamany :( Sad .

A, bardzo taktowny był strój Eleny na pogrzeb – sukienka odsłaniająca tyłek i złote kolczyki…

Katerina udająca wstrząśniętą, że Dejm umiera i nie chce się z nią pożegnać, wywołała u mnie facepalm. No tak, bo przecież są takimi przyjaciółmi.

Matt jest hirołem (sun), mam nadzieję, że wrócą do siebie z Caroline, tym bardziej że widok gołego i uwodzicielskiego buraka sprawiał, że zbierało mi się na wymioty…

Te pseudoczary z odcinka na odcinek są coraz bardziej wydumane i żenujące, chociaż myślałam, że to niemożliwe. A Bonnie z odcinka na odcinek głupsza, chociaż to też mało realne. Uwięzieniem Zalcego przegięła totalnie.

Scena z Dejmem niosących bezwładną Elenę w akompaniamencie szalejącej wichury i ognia wokół była taka malownicza…

Miałam tak wielką i astralną nadzieję, że zabiją Klausa i będzie spokój z idiotą i tym koszmarnym wątkiem, to nie, pociągną na trzeci sezon, jako że w tym będzie jeszcze tylko jeden odcinek i zapewne poświęcą go ugryzieniu Damcia. Ech… kolejny sezon z Klausem…
Rozumiem dlaczego Elajdża postąpił tak jak postąpił, ale...załamuje mnie to niemniej.

Wstrząsający odcinek.

W piątek ostatni odcinek sezonu - trailer - z Dejma się leje jak z Helsinka…
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ilmariel
Pani z lasu Sherwood


Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 226
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:35, 08 Maj 2011    Temat postu:

Ostatni odcinek był strasznie smutny i wstrząsający! Dlaczego musieli zabić Jennę, która była taką sympatyczną postacią i jako jedna zawsze zachowywała się normalnie? Szczerze mówiąc, liczyłam teraz na rozszerzenie jej wątku po tym wszystkim, i że będą sobie z Zalcym żyli długo i szczęśliwie. A tym bardziej mi smutno, że zginęła w tak absolutnie bezsensowny sposób, właściwie jako przypadkowa ofiara, chociaż z tym wszystkim nie miała absolutnie nic wspólnego :hamster_cry:

Żal oczywiście Zalcego, który jeszcze na dodatek nie mógł pomóc, bo Bonnie jak zwykle Wiedziała Lepiej. A miałam taką wizję jego heroicznego czynu... Biedny Zalcy. Ale nie mogę nie powiedzieć, że jego umiejętność przyjęcia sprawy na klatę i rozpaczania z godnością imponuje mi wielce. Panowie, uczcie się. Państwo scenarzyści, popatrzcie sami na siebie i zauważcie, że czasem minimum może przekazać duuuużo więcej, niż z lekka histeryczny patos. Ale o patosie za chwilę.

Nie żal mi za to Jules, ba, nawet poniekąd cieszę się, że nie będzie się już szwędać i ludziom zawadzać. Rozwaliło mnie na łopatki jej przedśmiertne wyznanie, że przecież chciała dobrze, chciała tylko chronić Tylera. Normalnie puchata i milusia jak mały zajączek. Oczywiście.

Oczywiście przeżywam strasznie perypetie Matta i Caroline. Święcie wierzę, że Matta, jako prawdziwego hiroła, stać na więcej i w pewnym momencie objawi się w chwale jako ten rycerz na białym koniu i w ogóle Wink I przepędzi złego Buraka...

A skoro już "o wilku mowa"... „brawa” za spójność czasową. W jednej scenie zła bicza-łicza oznajmia Klausowi, że pełnia księżyca właśnie jest w punkcie kulminacyjnym, a w kolejnej scenie - czyli zasadniczo w tym samym czasie - Burak leży sobie jak gdyby nigdy nic na werandzie, goły i wesoły i jak najbardziej w ludzkiej postaci. Czy tylko mnie się tu coś nie zgadza...?

Klaus niniejszym może zgłosić się po odznaczenie Najbardziej Bezsensownego Czarnego Charakteru Ever. I jakkolwiek będą kreować go na mrocznego po końcówki włosów sadystę, to nadal pozostaje mroczny mniej więcej tak samo, jak żółta gumowa kaczuszka. Bo, czaicie, Klaus jest tak mroczny, że nie tylko wymordował całą swoją rodzinę, ale jeszcze rozwiózł ich szczątki po różnych zakątkach świata. Tak dla jaj. Żeby wkurzyć Elajdżę, wicie rozumicie. No mrok się mu leje uszami, szkoda tylko, że do spółki z kiczem. A obsadzenie w tej roli aktora o ekspresji mniej więcej porównywalnej z moimi panelami podłogowymi wcale nie pomaga.

Stefan i Damon byli jednakowoż całkiem heroiczni i odważni - przynajmniej na nich zawsze można liczyć. Podobał mi się Stefan poświęcający się na miejsce Jenny, bo zrobił to bez melodramatyzmu i za to duży plus. No i Dejm wynoszący nieprzytomną Elenę wśród szalejącego ognia i zawieruchy... Och! :hamster_beautiful:

Denerwujące do granic wytrzymałości są pojawiające się w tym serialu czary. Już nawet nie czary same w sobie, ile to, że wyskakują jak diabełek z pudełka, takie deus ex machina do rozwiązywania wszystkich problemów, i zawsze pojawiają się dokładnie wtedy, kiedy akurat są potrzebne, chociaż nikt nigdy wcześniej o nich nie słyszał, są albo niedopracowane, albo niebotycznie trudne, ale co to dla Bonnie, która jest tak gigancka, że potrafi wszystko, nawet jeśli nie śniło się to jeszcze filozofom. Pamiętajmy, że czarownicą jest tak mniej więcej od roku z hakiem.

I tak jest właśnie w przypadku tego całego czaru związania życia. Czar sam w sobie owszem, mógłby mieć sens, podobne motywy pojawiały się już w filmie i literaturze i działały (w sensie: fabularnie działały), ale jednak... Po pierwsze, to wszystko co już napisałam wyżej - jest to kolejny z rzędu Hiperzarąbistych Czarów Znikądwyjętych. Po drugie, taki czar mógłby być, podejrzewam, wykonany li i jedynie przez osobę mocno związaną z kimś emocjonalnie, a John do takich nijak nie należał. Samo bycie biologicznym ojcem mu do tego, obawiam się, nie wystarcza.

Daję dowolną kończynę, że za tydzień znajdą megawypaśny czar, żeby uzdrowić Damona...

A teraz refleksja ogólna, która właściwie bardziej byłaby na miejscu za tydzień, na koniec sezonu, ale i tak chodzi mi po głowie już od dawna, więc niech tam. Przez cały sezon odnoszę wrażenie, że twórcy bardzo starają się, żeby wszystko było "bardziej", co nijak nie wychodzi serialowi na dobre. Za to co trochę zapędzają się sami w kozi róg i siłą rzeczy muszą korzystać z tych dziwacznych czarów, żeby ratować sytuację. Idea bohaterstwa i odwagi, która w pierwszym sezonie przejawiała się w sposób bardzo przyzwoity i niewymuszony, w tej chwili przybrała postać histerii i powszechnych skłonności samobójczych, bo musi być "bardziej", musi być patos, szloch i rwanie włosów z głowy. I udowadnianie, kto kogo bardziej kocha. Tymczasem umiar jest naprawdę dużo lepszym przekaźnikiem emocji, niż próba przytłoczenia widza nadmiarem EMOcji. Ponadto nie wiem, może to kwestia tych niewydarzonych przerw w emisji i coś mi umyka, ale ja przez cały czas mam wrażenie, że co drugi wątek urywał się tam gdzieś w połowie, bo oczywiście trzeba na każdym kroku udowadniać, że coś jest dużo bardziej zarąbiste, niż się wszystkim wydawało. Ja całkowicie rozumiem, że takie chwyty są potrzebne, ale, na bora i jeża, nie przez cały czas! Przez to na przykład wątek Katherine rozmył się gdzieś po drodze, pozostawiając po sobie tylko pytanie, po co tak naprawdę w ogóle się pojawił, a połowa ludzi, którzy mieli być źli, okazywała się nagle Szlachetnymi Uciśnionymi w służbie jakichś wyższych pobudek. Podobnie wątek Isobel, który wspiął się na takie wyżyny niedorzeczności, że ręce opadają. Ogólnie rzecz biorąc – niespodzianki i zwroty akcji fajne są, ale tylko dawkowane z umiarem i poparte logicznym przemyśleniem. Aż się boję, co zaserwują nam w finale sezonu, a tym bardziej w trzeciej serii, jeśli dalej będą szli tym samym tropem i postanowią wprowadzić coś jeszcze bardziej kosmicznie awesomatycznego, niż pierwotne wampiry.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ayesha
Solista


Dołączył: 22 Paź 2010
Posty: 241
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Tarnobrzeg
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:26, 08 Maj 2011    Temat postu:

Zrobię z siebie idiotkę, ale trudno: To Klaus nie zginą? ? (efekt oglądania odcinka z masakrycznym bólem głowy...).

Ja powiem tylko, że wątek Klausa, hybryd, Elajdży i ich całej rodziny wnerwia mnie już do tego stopnia, że poważnie rozważam zaprzestanie oglądania... no ludzie ileż można gadać o jednym i tym samym?

No i jeszcze bardzo, bardzo NIE lubię ostatniego odcinku, głupia Bonnie żyje (wiecie jaką miałam nadzieję!!!), a Jenna nie!! Myślałam, że to jakiś głupi żart!! No i biedny Zalcy... buuuu... Dodatkowo, mimo, że absolutnie KAŻDY robił w nim z siebie hiroła, zakończył się tak absurdalnie głupio..., że no nawet skomentować nie idzie... Ja wiem, że Dejm jest tak naprawdę słodki i dobry itp., itd., no ale bez przesady!! Ja MUSZĘ mieć jakiś kontrast dla Stefcia, bo nadmiar cukru szkodzi (zwłaszcza, że cukier drogi...). No i jakby tego było mało dowiaduję się jeszcze, ze mój ulubiony bohater (swoją drogą co do jego wyglądu absolutnie zgadzam się z poprzedniczką!!) żyje... No dół...

EDIT: Acha, ja muszę jeszcze powiedzieć, że moim zdaniem fabuła umarła w połowie sezonu... Do któregoś tam momentu było bardzo, bardzo fajnie... A potem... zdechło... Już nie pamiętam kiedy ostatnio zadziało się coś, co mogłoby być logicznie uargumentowane... Wydaje mi się, że twórcy serialu próbują ciągnąć wątki na siłę by tylko zapchać te kolejne 42 minuty odcinka, w końcu się sprzedaje... Ciekawa jestem tylko, kiedy dotrze do nich, że to nie jest żadna metoda? I by mieć jakąś tam sprzedaż niezbędne jest MINIMUM akcji... (choć jak pokazuje przykład tłalajta, obecnie i bez niej się obędzie... Jednak ja wolałabym uniknąć tego typu porównań, bo mimo wszystko, "Pamiętniki..." u mnie zawsze były o klasę wyżej i poczułabym się mocno oszukana, gdyby to miało ulec zmianie...).


Ostatnio zmieniony przez Ayesha dnia Nie 20:48, 08 Maj 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Leleth
Kucyponkowy dealer fangirlizmu


Dołączył: 11 Lut 2010
Posty: 208
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:47, 08 Maj 2011    Temat postu:

Nie zginął, bo Elajdża, który jak się okazało żywi płomienną lof do swej rodziny, na wieść o tym, że Klaus może mu pomóc ich zmartwychwstać, darował mu życie. Swoją drogą, genialne, Klaus sobie wybił, nie wiem w imię czego, możliwe że zirytowaniu Elajdży, całą rodzinę, i porozrzucał zwłoki. No mroczny geniusz zła po prostu.

Co do Jenny, to słyszałam, że to Sara Cunning chciała odejść, dlatego uśmiercili jej postać... No cóż, niezależnie od powodu, wielka szkoda.

Twórcy się gubią w swoich astralnych intrygach, wymyślają nie wiadomo jakie tajemnice, i ok, to jest bardzo fajne, do momentu wyjaśnienia, które jest banalne/idiotyczne/nic nie wyjaśnia/gubi połowę wątków.

Żywię jednakowoż nadzieję, że poziom serialu jest jeszcze do uratowania...


Ostatnio zmieniony przez Leleth dnia Nie 22:48, 08 Maj 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ilmariel
Pani z lasu Sherwood


Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 226
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 23:50, 08 Maj 2011    Temat postu:

Tu w ogóle jest jakaś prawidłowość, że czarne charaktery sprawdzają się tylko do momentu, kiedy nie pojawią się we własnej osobie. Tak było z Katherine, która była szaleńczo ciekawą postacią, kiedy pojawiała się jako tajemnicze widmo przeszłości w pierwszym sezonie, po czym na początku drugiego okazało się, że nijak do stworzonej charakterystyki nie dorasta. Podobnie później z Elijah i Klausem. Nie wiem, skąd się to bierze.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lucyferowa
Devil in disguise - Pani Prezes


Dołączył: 11 Lut 2010
Posty: 1083
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z piekła rodem
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 15:17, 09 Maj 2011    Temat postu:

To ja dodam tylko od siebie, że mnie Klaus wybitnie denerwuje. Takiego kluchowatego i rozlazłego czarnego charakteru dawno nie widziałam.
Motyw z wyrywaniem serc jest żywcem zerżnięty z True Blood, bo pani Menada już taki proceder miała. Ale ona przynajmniej była dobra, tzn dobrze grała zły charakter. I tęsknie za Russelem i jego obsesji na punkcie Talbota i wendety po jego śmierci.

Postuluję o zabicie Buraka i Bonnie. Dejm za bardzo puchacieje to fakt, ale od czasu do czasu puchatość jest wskazana, gdyż on wewnątrz jest wrażliwy i kochany i ma dusze kucyponka.
Zalcy to mój idol i hiroł starej daty!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ayesha
Solista


Dołączył: 22 Paź 2010
Posty: 241
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Tarnobrzeg
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:24, 09 Maj 2011    Temat postu:

Luc, podpisuje się wszystkimi kończynami!! Ja chcę "True Blooda"... :hamster_bigeyes: :hamster_wryyy: :hamster_cry: :hamster_cies2:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum W świecie masek Strona Główna -> Pudełko z filmami Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
Strona 8 z 9

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
Appalachia Theme © 2002 Droshi's Island