Forum W świecie masek Strona Główna
Home - FAQ - Szukaj - Użytkownicy - Grupy - Galerie - Rejestracja - Profil - Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości - Zaloguj
Jesus Christ Superstar
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum W świecie masek Strona Główna -> Janusz Kruciński w musicalach
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
EineHexe
Pani Ołówkowa, adminka


Dołączył: 11 Lut 2010
Posty: 476
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:18, 13 Kwi 2010    Temat postu:

Jezus musiał nieco przyspieszyć zmartwychwstanie, inymi słowy ;) Ale nie rzucał się przy tym nazbyt w oczy?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LadyMakbet
Bywalec teatru


Dołączył: 10 Kwi 2010
Posty: 66
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zabrze
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:24, 13 Kwi 2010    Temat postu:

Właśnie się rzucał :lol: czego ludzie za mną nie omieszkali nie zauważyć :D :"Patrz Jezus tam idzie!"

Ostatnio zmieniony przez LadyMakbet dnia Wto 19:26, 13 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Leleth
Kucyponkowy dealer fangirlizmu


Dołączył: 11 Lut 2010
Posty: 208
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:00, 18 Wrz 2010    Temat postu:

W dniu wczorajszym miałam przyjemność obejrzeć po raz kolejny JCHS w Teatrze Rozrywki. Na wstępie nie będzie jednak o spektaklu, tylko o komunikacji polskiej, bo wciąż jestem na nią wściekła i skrajnie wymęczona. Wiadomo, jest beznadziejna, ale uch, żebym ja wyjeżdżając z Częstochowy o 8.40 była w domu (pod Sanokiem) o 18… Taż do Wiednia bym szybciej zajechała. I żeby to jeszcze jakieś przyzwoite warunki chociaż były, ale o naszych miejscówkach szkoda gadać. Astralność polskiego transportu przekracza moje pojmowanie…

Co do samych spektakli (byłyśmy na dwóch). Krótko: awwwwwww.
Długo…hm.

Co do samej roli Jezusa… Mówi się, że to, co widziało się pierwsze, uważa się często za najlepsze, i wszystko inne ocenia przez pryzmat tego. Nie do końca zgadzam się z tą opinią – widywałam już przypadki diametralnej zmiany zdania w miarę zapoznania się z tematem i wyrobienia smaku tudzież gustu – jednak…Maciek Balcar miał to nieszczęście, że przed nim widziałam w roli Jezusa Janusza Krucińskiego, którego interpretacja prawdziwie mną wczonsnęła, a nawet wstrząsnęła, i nie mogłam wyzbyć się ciągot do oceniania przez porównanie.

Maciek Balcar jest świetnym wokalistą, a-aale nie jest aktorem i to widać. Pod względem śpiewu…ma świetne rockowe wstawki, chociaż ja generalnie preferuję i jestem przyzwyczajona do innego rodzaju muzyki.
Pod względem aktorstwa zaś, Maciek, jak napisałam…aktorem nie jest. Miał kilka bardzo fajnych momentów, np. scena z inwalidami – jego zdziwione, zakłopotane, trochę nieufne i na wpół tylko świadome spojrzenie było świetne. Podobnie przy Reporterach – to zdziwienie, szok i ból, że ludzie chcą zerować na czyimś cierpieniu, a zarazem pokora wobec swojego los – bardzo fajnie to wyszło.
Natomiast Getsemani…chyba pierwszy raz się na tym zwyczajnie nudziłam, choć tak uwielbiam tę piosenkę. Tekst i temat jest świetny, muzyka też, Maciek dobrze śpiewa, a mimo to żadnych głębszych emocji to wykonanie we mnie nie wywołało. Podobał mi się właściwie tylko koniec, od „Weź mnie, zanim się rozmyślę” – nie było to zaśpiewane tak emocjonalnie i rozdzierająco jak w wykonaniu Krucińskiego, ale z wielką godnością.
Jezus Krucińskiego jest wzruszająco wręcz dobry, jest żywą emanacją wielkiej miłości do każdego bez wyjątku (wspomina promienne uśmiechy i przytulanki z apostołami). I choć targają nim wielkie emocje i wątpliwości (ach…ubóstwiam to Getsemani , jest takie poruszające), to stara się jednak zepchnąć je na dalszy plan, na co dzień być pogodny, nie zasmucać apostołów, właśnie dlatego, że jest taką chodzącą dobrocią.
Jezus Balcara natomiast stoi na pewnym piedestale, ma nieustanną świadomość swojej boskości i gorzkiej misji, jaką przyjdzie mu niebawem wypełnić.
Co się chwali, to że obaj panowie stworzyli tak odmienne, nie czerpiące z siebie nawzajem, a wiarygodne kreacje. Maćkowi chwali się też to, że choć nie jest aktorem, stara się grać jak najlepiej (nie tak jak niektórzy, sądzący, że nie ma po co się starać, bo i tak są zajefajni). Naprawdę to doceniam, ale cóż – jestem nieodwracalnie spaczona przez Krucia i jego obłędne wykonanie.

Moim bohaterem (a właściwie jednym w dwóch głównych bohaterów wieczoru) był więc Judasz, czyli Janusz Radek. Po pierwszym spektaklu (marcowym) twierdziłam, że mi się bardzo podobał. Otóż, proszę państwa, moje uwielbienie do niego wzrosło teraz tysiąckrotnie. Uwielbiam wszystko, co robi: śpiew, aktorstwo, taniec…nie wiem, co najbardziej.
Osobiście, o wiele bardziej przejmuje mnie historia Judasza niż Jezusa. Przynajmniej w duecie Radek-Balcar, bo Kruciński też był szalenie poruszający. Jezus wie, ze zginie, haniebną i okrutną śmiercią, ale wie też, że jego przesłanie nie przeminie, że po śmierci będzie czczony i podziwiany przez miliony. Judasz natomiast, tak samo…szalony, tak samo rozdarty, działający ze, w swoim mniemaniu słusznych pobudek, zginie śmiercią równie haniebną, ale samotnie i w pogardzie. „Na wieki wepchną go w błoto i szlam”, jego imię będzie wymawiane z obrzydzeniem przez ludzi nie mających pojęcia o jego przesłankach, walce wewnętrznej i dalekiej drodze, jaką przeszedł, nim zdradził Jezusa.
Między Jezusem a Judaszem jest pewne duchowe pokrewieństwo, którego, z czego Jezus zdaje sobie sprawę, nie ma miedzy nim a resztą apostołów. Tym boleśniejsze jest wiec to, co dziej się między nimi jako przyjaciółmi. Jezus głęboko zawiódł Judasza, jest człowiekiem myśli, a nie czynów, co zostaje mu poczytane za słabość. Judasz nie chce z kolei zrozumieć nadmiernego niekiedy wręcz uduchowienia Jezusa. Kocha swojego mistrza tak gorąco, jak go nienawidzi, jest rozpaczliwie ludzki w wątpliwościach, jakie rozdzierają mu duszę. Nawet już po przyjęciu srebrników, wciąż nie jest pewny swej decyzji. „Czy chcesz, bym tak czynił?” pyta Jezusa. Jeśli umiłowany mistrz da mu jakiś znak, on go mimo wszystko nie zdradzi. Ale Jezus, ogarnięty szaleńczym pędem ku autodestrukcji, odpycha go. Trudno dziwić się okrzykowi Judasza "Jakże gardzę tobą!”, wydzierającemu się z dna zrozpaczonej i zranionej duszy. W ostatecznym akcie desperacji Judasz zarzuca zresztą Jezusowi, słusznie czy nie, że to z jego winy jest skazany na wieczne potępienie („Chryste, czarną robotę, zrobiłem, bom musiał, bo taki był plan”), że to Jezus zniszczył życie tego wrażliwego, emocjonalnego chłopaka. Judasz Radkowy jest genialny – na przemian wściekły i zrozpaczony, targany nienawiścią i miłością, strachem i wzgardą. Perełka.
O wokalu mówić nie muszę, możliwości Radka wielkie są (a na popołudniówce, ku memu wielkiemu ubolewaniu, ściszono mu mikrofon Sad), zarzuty bioderkami…kompletnie awwwwwww, a końcowy taniec w butach na obcasach…rrrany, totalny awesome. (Przy okazji, Radek miał świetne, bardzo zróżnicowane reakcje na okrzyk ukrzyżowanego Jezusa „Ojcze, przebacz im, bo nie widzą, co czynią” – na popołudniówce był wyraźnie przerażony tym, co zrobił, na jaką śmierć wydał przyjaciela, natomiast na wieczornym zrobił minę pt „Ups… a ten znowu coś bredzi…no nic, bawimy się dalej” Nie wiem, co mi się bardziej podobało, obie reakcje były aktorsko kapitalne).

Podziwiając tych, co wytrzymali do tej pory, śpieszę poinformować, że moim kolejnym idolem jest Krzysztof Włosiński. Ten człowiek jest chodzącą charyzmą, każdy epizod w jego wykonaniu to perełka, nie wspominając już o niesamowitych umiejętnościach tanecznych (a i prywatnie jest bardzo miły). Muszę wygospodarować mu miejsce na ścianie kultu.

Znakomity jest też Andrzej Kowalczyk, Piłat targany rozterką. Przy pierwszej wizycie traktuje Jezusa z pobłażaniem, świadomością swego stanowiska, nawet z lekkim rozbawieniem. Przy drugiej zaczyna jednak przejawiać wątpliwości – co, jeśli to, co mówi ten szaleniec, jest prawdą? Waha się, postanawia uratować Jezusa – sądzi, ze albo jest nieszkodliwie obłąkany, albo, być może… ma rację. A w żadnym z tych wypadków nie chce przyjąć na siebie winy za śmierć niewinnego człowieka.
Porażająca jest scena biczowania, i rozbawiony, mściwy tłum, czerpiący okrutną radość i satysfakcję z cierpienia nieznanego większości z nich człowieka. Piłat, choć zaniepokojony ich reakcją, wciąż żywi nadzieję, ze uratuje Jezusa. Po rozmowie z nim zdaje sobie jednak sprawę, że jego trud jest daremny – był może w stanie walczyć tylko z nim, lub tylko z tłumem – nie jest jednak w stanie sprostać naraz opinii publicznej i pędowi Jezusa do autodestrukcji. Zgadza się więc, umywa ręce, woda w naczyniu barwi się krwią – ale już zawsze będzie targany straszliwymi wyrzutami sumienia. Kolejna osoba, której Jezus nieodwracalnie odebrał spokój.

Jacenty Jędrusik jako Herod i jego złote majty. Bardzo lubię tę scenę, i Heroda traktującego Jezusa jak nową, interesującą zabawkę. Kiedy jednak chce się jej bliżej przyjrzeć, zdziwiony stwierdza, że jest w skazańcu coś niezrozumiałego dla niego, nie pasującego do jego oczekiwań. Zirytowany, znudzony, ale i przestraszony odrzuca ją więc.
(A tak na marginesie, muszę znowu wspomnieć o mym uwielbieniu dla tancerzy… zwłaszcza pana Charyzmy).

Sanhedryn. Oczywiście cudowny, ma w sobie dokładnie to coś, co mi ciężko określić, ale czym powinien emanować żydowski trybunał kapłanów. I nie potrafię już wyobrazić sobie w roli Annasza mężczyzny, albowiem Marta Tadla fenomenalną jest. Szczególnie podobały mi się jej sceny z Judaszem.

Kocham też piękny, głęboki głos Marii Meyer i jej zaczepne zachowanie, zwłaszcza w pierwszych scenach (taak, kończy mi się wena i ogólnie mam niechcieja, wiec coraz krócej).

Dominika Koralewskiego jako Szymona rockandrollowa Zelotę również.

Ach i oczywiście nie mogę zapomnieć o Marku Chudzińskim, gwiazdorze Spinu i jego wspaniałym Tańcu Dżewa. Ma naprawdę ładny głos i na scenie mi się podoba, aczkolwiek na Piotra nie zwracam szczególnej uwagi.

Reasumując, jeszcze raz: awwwww. Naprawdę polecam się wybrać, tym bardziej, że Rozrywce lada chwila skończy się licencja…
Powrót do góry
Zobacz profil autora
EineHexe
Pani Ołówkowa, adminka


Dołączył: 11 Lut 2010
Posty: 476
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:37, 18 Wrz 2010    Temat postu:

Piękna recenzja, zaiste. Biję czołem i zazdroszczę, bo ja po JChS na coś takiego nie byłam się w stanie zdobyć :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ilmariel
Pani z lasu Sherwood


Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 226
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:31, 18 Wrz 2010    Temat postu:

Piękna recenzja :D Aż chce się zobaczyć to na własne oczy!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lucyferowa
Devil in disguise - Pani Prezes


Dołączył: 11 Lut 2010
Posty: 1083
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z piekła rodem
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 11:09, 19 Wrz 2010    Temat postu:

Po recenzji Leleth właściwie można powiedziec, że wszystko zostało już powiedziane, ale skoro muszę... to napiszę i ja.

Zacznę od tego, że przygodę z JCHS zaczęłam w Warszawie, a nie tak jak reszta moich znajomych w Chorzowie. Zanim obejrzałam, znałam już trochę Macieja Balcara ale nie ukrywam, że na musical wybrałam się ze względu na Janusza Radka.
Lubię postac Jesusa, ale czasami nie zgadzam się z jego decyzjami, co wynika chyba z mojego współczucia do pogardzanego i odrzuconego przez wszystkich Judasza.
Jezus Macka jest Synem Bożym, to widac...stoi na piedestale i odnoszę wrażenie, że jest przekonany co do swojej boskości. Nie mówię, że ta kreacja jest zła, bo każdy z nas wie kim był Chrystus, ale nie przemawia do mnie wystarczająco. Za pierwszym razem może to mnie tak nie raziło, ale za kolejnymi stwierdzałam, że Jezus mnie irytuje, że czepia się i robi z siebie ofiarę.
Z kolei Jesus, Janusza Krucińskiego obalił mit SuperStar. Oto na scenę wychodzi człowiek, na drugim miejscu jest jego rodowód i to, że ma zbawic świat.
Człowiek przyjacielski, czujący i kochający jak my wszyscy.
Tak samo jak i każdego z nas, trapią go rozterki, złoszczą różne rzeczy i z niektórymi się nie zgadza.
Tak przy Inwalidach, wpada w zupełny szał, powiedziałabym nawet, że oczy mu błyskają żądzą mordu.
Niejednokrotnie miałam wrażenie, że tak się rozbuja z tym lustrem, że zaraz wyląduje nam na kolanach. Shocked
I w końcu Gethsemani każdego z panów. Nie podoba mi się, że Maciek to recytuje, wolę ciąg piosenki i właśnie Janusz pokazuje coś takiego. Ale obaj są przejęci, jeden jeszcze nie jest do końca pewny co Ojciec mu szykuje, drugi rozdzierająco krzyczy, pewny swojego losu.
Tak jak napisała Leleth, cieszę się że obaj mają swoją kreację i nie papugują od siebie. To się chwali :)

Judasz... jak napiszę że kocham Judasza to będę zła?
Ależ nie.... :)
Lubię tą postac, do tego stopnia że towarzyszył mi na maturze. Do zobaczenia JCHS, myślałam o nim jako o zdrajcy i wizjerze w drzwiach.
Janusz Radek wokalem, niecodziennym aktorstwem i przede wszystkim genialną mową ciała pokazał, że Judasz to też ofiara.
Pytanie czego?
Siebie? Jezusa? Boga?
Napisałabym wszystkich po trochu.
Zdradził ukochanego mistrza, bo ośmielił się nie zgodzic z jego przekonaniami, bo oczekiwał czegoś innego. Byc może błędnie rozumował słowo zbawienie? Z tego co mi wiadomo, odczytał to jako zbawienie narodu żydowskiego i bardzo się rozczarował. Oprócz tego, jest jeszcze Maria Magdalena, która niejako zabrała Judaszowi miłośc Chrystusa. Judasz, Radkowy jest zagubionym chłopakiem, któremu potrzeba jest zainteresowania i miłości ze strony przyjaciół a jednym który tak najbardziej się nim zajmuje jest Piotr.
I tu ukłony w stronę pana Chudzińskiego za gesty w stronę pana Radka. xD
Wracając do Judasza....
Zdradził, ale do samego końca swojego marnego żywota żałował. Byc może, gdyby Jesus wykonał do niego jakiś gest a nie napadał z wyrzutem... '' Jeden z moich braci, wyjdzie stąd i zdradzi....'' ta historia skończyłaby się inaczej.
Judasz ginie, bo jest narzędziem zbrodni w rękach Boga...
Dobry Judasz....żegnaj stay...! Brawo...

Maria Magdalena postac niejednoznaczna, skrzywdzona przez kościół. I właśnie to krzywdzące, nieprawdziwe oblicze oglądamy w musicalu.
Oto ulicznica w bliżej nieokreślonym wieku zakochała się w idolu młodzieży. Motyw trochę jak z Pretty Woman xD
Ale w tej miłości, nie ma za grosz obłudy, kłamstwa i chęci zagarnięcia czegokolwiek dla siebie. Ona kocha szczerze, gorąco i namiętnie a przy tym jest też nieśmiała jak niewinna panienka.
A co będzie gdy mnie nie pokocha? A jak mnie pokocha, to ucieknę...
Widzimy jak na dłoni typowe zachowania osób in love :)

Piotr...
I znowu wracam do kreacji Dżewa.
Jest dobry, ma ładny głos i dobrze tańczy. Jego Apostoł jest wesołym chłopakiem, prawą ręką Jezusa i wszystkich lubi, trochę przypomina Marka Chudzińskiego prywatnie, co mogłam kilka razy zaobserwowac pod TR :P Taki kumpel do piwa i na tańce...
Piotr to nie jest jakaś zasadnicza postac, ważniejszy fragment to jego trzykrotne zaparcie się.
Tu Chudziński bardzo mi się podoba...

Zelota... Zelota to chyba najbardziej pozytywna postac w tym musicalu, zakręcony rock and rollowiec, kolega Jezusa. Jedna piosenka a postac jest znana i lubiana. Tylko taka moja mała dygresja odnośnie tuszy pana Dominika. Lepiej się go oglądało, jak miał 10 kg mniej ;)

Sanhendryn... Annasz...Annasz, uwielbiałam Elżbietę Okupską, kocham Martę Tadlę są najbardziej męskimi Annaszami jakie miałam okazję widziec. I to prawda, że Annasz był kobietą!

Generalny prokurator Judei to postac dobrze nam znana z Ewangelii.
Piłat pana Kowalczyka jest bardzo ludzki. Nie jest zwierzęciem z obcego kraju, które w imię Cezara chce pozabijac wszystkich Żydów.
Odpowiednia osoba na swoim stanowisku, chciał pomóc Jesusowi jak tylko mógł. Ale jego władza zaczynała się i kończyła na ziemii, była mu dana z góry a jak wiemy z górą nie ma co dyskutowac. Jezus miał umrzec i umarł....

Herod i jego dwór... Złote majtasy, różowy mundur a pod tym człowiek bojaźliwy, który niczym paw lubi się pysznic ale jak przyjdzie co do czego to ze strachu szydzi. Jacenty jest genialnym aktorem i już!

Tancerze bez nich nie byłoby widowiska. Chwast, Charyzma, Kryspin i reszta stawki.... Padam na pyszczek w ukłonach dla ich pracy.

No i to by było na tyle z moich wynurzeń.
A miało byc krótkie podsumowanie..... :P
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LadyMakbet
Bywalec teatru


Dołączył: 10 Kwi 2010
Posty: 66
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zabrze
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 14:00, 19 Wrz 2010    Temat postu:

Po tych recenzjach to rzeczywiście nic dodać nic ująć :D
Uwielbiam ten musical i choć byłam 5 raz to ani sekundy się nie nudziłam. Zawsze coś jest inaczej :D Choćby finał "Światło! Więcej światła! Dobry wieczór państwu!" zazwyczaj wykrzyczane przez Judasza Tym razem "dobry wieczór państwu" było powiedziane aksamitnym uwodzicielskim głosem (przepraszam za skojarzenia, ale taki to miało wydźwięk dla moich uszu)
Co do Jezusa to ja nie jestem w stanie stwierdzić, którego z panów lubię bardziej, bo uwielbiam ich tak samo Pan Kruciński jest lepszy aktorsko, bardziej ludzki i przejmujący, a Balcara lubię wokalnie (za dżemowe wstawki Very Happy ) oraz aparycyjnie jako, że bardzo psuje pod moje wyobrażenie Jezusa :D (nawet jeśli badacze twierdzą, że był brunetem)
Maria Magdalena jak zawsze genialna nic dodać nic ująć :D
Judasz fantastyczny jak zawsze.Dowodem może być tekst znajomej, które widziała spektakl pierwszy raz:"Uwielbiam Judasza! Kiedy idziemy jeszcze raz?!"
W zasadzie wszystko zostało już powiedziane (ukłon w stronę koleżanek powyżej :) )
Jedyna w swoim rodzaju grupa taneczna , a scena z Herodem i jego złotymi gatkami jest moją ulubioną w całym musicalu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
EineHexe
Pani Ołówkowa, adminka


Dołączył: 11 Lut 2010
Posty: 476
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 17:10, 19 Wrz 2010    Temat postu:

lucyferowa napisał:

Jezus Macka jest Synem Bożym, to widac...stoi na piedestale i odnoszę wrażenie, że jest przekonany co do swojej boskości. Nie mówię, że ta kreacja jest zła, bo każdy z nas wie kim był Chrystus, ale nie przemawia do mnie wystarczająco. Za pierwszym razem może to mnie tak nie raziło, ale za kolejnymi stwierdzałam, że Jezus mnie irytuje, że czepia się i robi z siebie ofiarę.
Z kolei Jesus, Janusza Krucińskiego obalił mit SuperStar. Oto na scenę wychodzi człowiek, na drugim miejscu jest jego rodowód i to, że ma zbawic świat.


Myślę, że to wynika w bardzo dużej części z różnic w osobowościach obu panów. Maciej jest, z tego co mi wiadomo, introwertykiem i podobny jest jego Jezus, pozostający zawsze w pewnym dystansie do ludzi, toczący swoją walkę ze strachem, znużeniem, samotnie, w swojej duszy.

Noatomiast Jezus w wykonaniu pana Janusza ma coś z niego samego, wielką otwartość na ludzi, ciepło, życzliwość.. i to nadaje mu ten rys człowieczeństwa właśnie, gdy owo zamknięcie Maćka sprawia, że odbieramy jego Chrystusa jako postać na piedestale. Jeden z panów zatem zagrał Syna Bożego, nie pozbawionego jednak ludzkich słabości, drugi zaś Syna Człowieczego, któremu zdarzyło się również być Bogiem :)


Cytat:
Tak jak napisała Leleth, cieszę się że obaj mają swoją kreację i nie papugują od siebie. To się chwali :)



Otóż to. Pana Janusza nie miałam przyjemności oglądać w tej roli, natomiast Macieja owszem i wywarł na mnie wielkie wrażenie.


Cytat:
Wracając do Judasza....
Zdradził, ale do samego końca swojego marnego żywota żałował. Byc może, gdyby Jesus wykonał do niego jakiś gest a nie napadał z wyrzutem... '' Jeden z moich braci, wyjdzie stąd i zdradzi....'' ta historia skończyłaby się inaczej.
Judasz ginie, bo jest narzędziem zbrodni w rękach Boga...
Dobry Judasz....żegnaj stay...! Brawo...



Judasz Radka jest od samego początku rozdarty. Z jednej strony nie podoba mu się kierunek, obrany przez Chrystusa, przeraża go ten rozgłos jaki podąża za jego Mistrzem, boi się, że to wszystko skończy się katastrofą i dzieło Jezusa ulegnie zniszczeniu. Z drugiej strony nie chce tak naprawdę wydać Jezusa. Kocha go, nie pragnie jego męki. Z trzeciej strony, zdaje sobie sprawę, ze tak naprawdę jest tylko pionkiem w boskiej grze, że musi to uczynić, aby Historia mogła się dopełnić. I przeraża go to jak wszyscy diabli, bo, jako się rzekło, Jezusa kocha, bo nie chce być świnią i potępieńcem. Ale w końcu to robi, bo nie ma innego wyjścia. Dokonało się. I janusz Radek to wszystko na scenie oddaje, tworząc przecudowną, emocjonalną kreację.


Cytat:
Maria Magdalena postac niejednoznaczna, skrzywdzona przez kościół. I właśnie to krzywdzące, nieprawdziwe oblicze oglądamy w musicalu.
Oto ulicznica w bliżej nieokreślonym wieku zakochała się w idolu młodzieży. Motyw trochę jak z Pretty Woman xD
Ale w tej miłości, nie ma za grosz obłudy, kłamstwa i chęci zagarnięcia czegokolwiek dla siebie. Ona kocha szczerze, gorąco i namiętnie a przy tym jest też nieśmiała jak niewinna panienka.
A co będzie gdy mnie nie pokocha? A jak mnie pokocha, to ucieknę...
Widzimy jak na dłoni typowe zachowania osób in love :)


Maria kocha tak, że ta miłość wywraca jej cały świat i hierarchię wartości do góry nogami. Pani Meyer, notabene imienniczka Marii Magdaleny, pokazuje bardzo wyraziście przemianę, jaka następuje w Marii pod wpływem Jezusa i miłości do niego, pokazuje też ogrom tej miłości, wielkiej i czystej, innej od tego, co dotąd Magdalena znała ze swego życia.



Cytat:
Sanhendryn... Annasz...Annasz, uwielbiałam Elżbietę Okupską, kocham Martę Tadlę są najbardziej męskimi Annaszami jakie miałam okazję widziec. I to prawda, że Annasz był kobietą!



Tak! Annasz była kobietą! Pani Tadla ma mnóstwo charyzmy, jest bardzo władcza i dostojna. Ja bym ją chciała zobaczyć jako arcyksiężnę Zofię w "Elisabeth".
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Leleth
Kucyponkowy dealer fangirlizmu


Dołączył: 11 Lut 2010
Posty: 208
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:36, 26 Wrz 2010    Temat postu:

Obejrzałam sobie dzisiaj bardzo wczonsajoncy spektakl JCHS i chyba wciąż nie mogę odnaleźć moich zdrowych zmysłów…
Spektakl był z Amstetten, a w rolę Judasza wcielił się Drew Sarich i…chyba nadal nie potrafię zebrać myśli… Wybaczcie więc, jeśli będzie dość chaotycznie.
Generalnie, to ten spektakl wyglądał jak jedna wielka gejowska impreza sado maso…
Jezus chodzi w stroju, który przypomina mi ciuchy do wschodnich sztuk walki… na samym początku zresztą wykonuje razem z uczniami taniec karate kida, a potem ćwiczą zbiorową froterkę (Wildhorn byłby zachwycony). Apostołowie obleczeni są w coś, co wygląda jak skrzyżowanie stroju Ben Hura z ciuchami szejków Dworca Śródmieścia tudzież uczestników gejowskiej imprezy sado maso… (poza tym zdaje się, że podstawowym kryterium wyboru na apostoła był przerost cycków…)
Zresztą wszyscy chodzą tam w strojach silnie sugerujących sadomasochistyczne skłonności. Reporterzy wyglądają jak krzyżówka dementorów z postaciami z Irak TV, ale absolutnie wymiatają ciuchy trędowatych, którzy, imaginujcie sobie, noszą stringi, a na to jakieś brudne przezroczyste firanki. Nie, nie żartuję. Jeszcze ciuch Piłata jest miażdżący, aż zrobiłam zrzut, tu można obczaić: [link widoczny dla zalogowanych]
i jeszcze raz z wyeksponowaniem gaci:
[link widoczny dla zalogowanych]
Wygląda jakby się urwał z gejowskiego party na temat „Wariacje starożytne”.
Zapomniałam jeszcze o kapłanach, jeden z nich miał sutki zalepione krzyżykami Shocked, a wszyscy obnosili klaty (bo w tym przedstawieniu prezentacja klat była obowiązkowa), przy czym na widok Kajfasza było mi niedobrze, gdyż pan miał…ekhem…gabaryty ponad normę…
Poza tym twórcy usilnie sugerują widzowi, że cała akcja dzieje się na pustyni, chociaż na dłuższą metę to się jakby tam nie da egzystować, tym bardziej, że ja myślałam, że takie np. Getsemani to ogród oliwny, nie pustynia. Ale widocznie celem egzystencji Jezusa jest siedzenie w grajdole i robienie babek z piasku.
Wkurzało mnie niemożebnie traktowanie widza jak debila, np wielkie napisy w stylu W pałacu króla Heroda, gdyż oczywiście nikt po słowach Piłata albo przy śladowej choćby znajomości Ewangelii nie załapał, gdzie się teraz znajduje Jezus. Oraz animacje, które same w sobie może i byłyby niezłe, ale zastanawiałam się ciągle, po co aktorzy w ogóle coś śpiewają, skoro cała historia jest pokazywana z wyprzedzeniem na telebimie? Nie lubię jak się mnie traktuje jak idiotkę.
Druga sprawa, że choć do wokalu nie mam większych zastrzeżeń, był znośny, a kilka głosów nawet fajnych, ale aktorstwo… ych. Drew Sarich ma naprawdę dobry głos, ale choćby sobie żyły wypruwał na scenie, to ja się i tak nudzę. Ma wręcz ujemną charyzmę, usypia mnie bardziej niż walium. Poza tym każdą postać gra „na sfochanego nastolatka”. Przy Judaszu jest to eee… co najmniej oryginalna interpretacja.
W całym dziele jest brak jakiejkolwiek elementarnej logiki. Już początkowe sceny są osłabiające, Judasz z pretensjami do Jezusa i całego świata, a jaka jest reakcja Jezusa? Otóż wymija on Judasza, i kica sobie radośnie w dal, klaszcząc przy tym w dłonie Shocked.
W scenie pocieszania Jezusa przez Marię Magdalenę Syna Bożego macają jeszcze jakieś inne lasie, to chyba aluzja, że Marycha awansowała na burdelmamę.
Judasz ma do Jezusa nieustający żal, że ten go zdradza z Maria Magdaleną, ich relacje przypominają stosunki pięciolatków… Mocarna była scena, kiedy Judasz i Maria pobili się o Jezusa, a ten stał nad nimi i wyglądał, jakby w ramach propagowania miłości bliźniego chciał im odwinąć.
Hosanna wyglądała jak gejowskie wesele, Jezus i Judasz siedzieli na szczycie schodów i się obmacywali, Judasz też od czasu do czasu molestował nieletnich.
Do świątyni Jezus wpadł od razu, i łaził tak sobie między przekupniami, a pod koniec wskoczył na drabinki i zaczął udawać małpę, miało to symbolizować jego głębokie wzburzenie.
Przy Jak mam go miłować pierwszy raz mi się nudziło, Maria robiła miny jakby miała niestrawność.
Ostatnia Wieczerza powaliła mnie na podłogę, Judasz miał minę, jakby chciało mu się płakać i rzygać jednocześnie, a wszyscy apostołowie sprawiali wrażenie będących na ciężkim haju.
Najlepsza byłą jednak scena, kiedy Jezus przeskoczył przez stół i w ramach miłości bliźniego ciepnął Judaszem o ziemię (WTF?), po czym stał nad nim odsłaniając zęby i dysząc jakby właśnie przeżył orgazm.
Scena wydania Jezusa… Judasz ciule odgarnia Jezusowi włosy z czółka, zastygają w tej pozie stykając się główkami, Judasz tuli do siebie twarz Jezusa i daje mu buzi, a wokół biegają kapłani powiewając szatami i prezentując klaty.
Apostołowie zareagowali na wydanie Jezusa zawijając się masowo w szmaty i wyglądając jakby byli na głodzie heroinowym.
Wątek zdrady Piotra był tak poruszajmy, że mało nie zasnęłam. Takie „ojej, zdradziłeś swego ukochanego mistrza, Piotrze, no trudno, chodźmy już stąd”.
Piłat najwyraźniej uważa, że jest gejowskim Russellem Crowe, jest taki muczo maczo… Swe współczucie do Jezusa wyraża wrzeszcząc opętańczo i miotając nim po całej sali. Pana kręci też sado maso, bo przy biczowaniu niemal szczytował, potem zaś rzucił się podmacywać sponiewieranego Jezusa. W całej tej kreacji nie ma krzty jakiejkolwiek logiki, jest porażająco głupia.
Z Heroda zrobiono totalną małpę, logiki jest tu jeszcze mniej, widz nie pojęcia, dlaczego ten facet świruje pawiana przed Jezusem, i dlaczego nagle dochodzi do wniosku, że król żydowski ma jednak spadać.
Judasz też z nie wiadomo jakiego powodu postanawia się zabić, przewidująco na pustyni akurat leży pistolet (pomijam już fakt, że to jakby nie te czasy).
I do tej pory było jeszcze zabawnie. Głupio, owszem, ale tak na wesoło, można by to oglądać na poprawę humoru. Natomiast końcówka jest kompletnie zniesmaczająca.
Judasz w Superstar jest ubrany na czerwono i nosi okropne, kiczowate, papierowe czerwone skrzydła (*facepalm*), ale co jest jeszcze głupsze… otóż na przedzie sceny widzimy Jezusa z wielkim drągiem na plecach, a Judasz się ŚMIEJE Z JEGO MĘKI. Już nie mówię o tym, że jest to spłycenie postaci Judasza do głębi kałuży, ale to było tak zwyczajnie niesmaczne, że zrobiło mi się niedobrze. Potem jest jeszcze lepiej (gorzej), otóż pokazuje się scenę przybijanie Jezusa do krzyża, jego jęki, zdejmowanie ciała, i wreszcie apostołów niosących trupa na ową odwieczną pustynią i siedzących tak nad owym ciałem… Zero jakiejkolwiek subtelności, to było naprawdę przegięcie ze strony twórców.
Podsumowując te chaotyczne nieco wynurzenia - jestem zniesmaczona i muszę dojść do siebie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Masami
Przypadkowy widz


Dołączył: 24 Lis 2010
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Tegucigalpa ;]
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:18, 25 Lis 2010    Temat postu:

LadyMakbet napisał:

(...) Uwielbiam ten musical i choć byłam 5 raz to ani sekundy się nie nudziłam. Zawsze coś jest inaczej :D Choćby finał "Światło! Więcej światła! Dobry wieczór państwu!" zazwyczaj wykrzyczane przez Judasza Tym razem "dobry wieczór państwu" było powiedziane aksamitnym uwodzicielskim głosem (przepraszam za skojarzenia, ale taki to miało wydźwięk dla moich uszu)
Co do Jezusa to ja nie jestem w stanie stwierdzić, którego z panów lubię bardziej, bo uwielbiam ich tak samo Pan Kruciński jest lepszy aktorsko, bardziej ludzki i przejmujący, a Balcara lubię wokalnie (za dżemowe wstawki Very Happy ) oraz aparycyjnie jako, że bardzo psuje pod moje wyobrażenie Jezusa :D (...)
Maria Magdalena jak zawsze genialna nic dodać nic ująć :D
Judasz fantastyczny jak zawsze. (...)
Jedyna w swoim rodzaju grupa taneczna , a scena z Herodem i jego złotymi gatkami jest moją ulubioną w całym musicalu.


No i co ja mam począć LadyMakbet? znów muszę się z Tobą zgodzić 8)
choć spektakl widziałam jak dotąd tylko 3 razy (2 z Balcarem i 1 z Kruciem) jestem nim całkowicie oczarowana i tylko czekam na kolejną okazję obejrzenia go
Za każdym razem jest coś innego - to jedyny argument który przekonuje moją mamę żeby puściła mnie jeszcze raz i jeszcze raz ;3
kocham obu Jezusów: Krucia za jego grę aktorską, niebieskie oczęta i wzrok zbitego pieska w "Gethsemane"; Balcara za jego aparycje i (również) dżemowe wstawki
Maria Meyer jest wspaniałą Marią Magdaleną (ach te białe kozaczki)
Janusz Radek GENIALNYM Judaszem - ten głos i gra aktorska!
Marek Chudziński wykonuje wspaniały i niezapomniany "taniec drzewa"...

Nie będę wszystkiego wymieniać!
GENIALNE, GENIALNE I JESZCZE RAZ GENIALNE!!!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lucyferowa
Devil in disguise - Pani Prezes


Dołączył: 11 Lut 2010
Posty: 1083
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z piekła rodem
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:56, 25 Lis 2010    Temat postu:

Ech no Janusz nie ma wzroku zbitego pieska :P Ma takie bolesne, ludzkie spojrzenie. Miałam przyjemność siedzieć w pierwszym rzędzie ( zawsze mam taką przyjemność) i widzieć scenę po biczowaniu, gdy Piłat trzyma w ramionach skonanego Jesusa.
Było mi słabo, a światło tak się odbijało w Krucowych oczach, że prawie się rozpłakałam.
Mówię prawie, bo Janusz''Stopa'' Radek przez ''irasiad'' i złamanie deski mnie rozbawił do końca.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Masami
Przypadkowy widz


Dołączył: 24 Lis 2010
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Tegucigalpa ;]
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:51, 25 Lis 2010    Temat postu:

ehh, doskonale pamiętam jak 30.03 byłam na Jezusie z panem Krucińskim - nie był to niestety pierwszy rząd, ale bardzo blisko sceny (nie pamiętam dokładnie który) - i jak podczas "Gethsemane" zwrócił swoje lico w stronę publiczności, reflektory zaświeciły mu w twarz a ja ujrzałam błękit jego ocząt od tego czasu zaczęłyśmy się zastanawiać, jakiego koloru są oczy Balcara

Uprzejmie proszę o rozpoczynanie zdań od wielkiej litery i kończeniu ich kropką.;) Maciek ma szaroniebieskie oczy.:P Rozumiem, że wstrząs błatwatkowym spojrzeniem Kruca jest tak wielki, że potykają się łapki na klawiaturze. Luc


Ostatnio zmieniony przez Masami dnia Czw 21:56, 25 Lis 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LadyMakbet
Bywalec teatru


Dołączył: 10 Kwi 2010
Posty: 66
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zabrze
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:28, 25 Lis 2010    Temat postu:

Maciek ma oczy brązowe :P , rzekłabym orzechowe.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
EineHexe
Pani Ołówkowa, adminka


Dołączył: 11 Lut 2010
Posty: 476
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 23:31, 22 Gru 2010    Temat postu:

Zawiadamiam uprzejmie, że JChS w Wielkanoc w przyszłym roku, od Wielkiego Czwartku poczynając, nawiedzi Wiedeń, a ściślej Ronacher Theater. Musical, nie chorzowska produkcja, tak dla jasności. Obsada jeszcze nie jest znana.

To sobie proszę Hexową o założenie wątku, bo tutaj jest o chorzowskiej wersji li i jedynie! :P
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pyton
Przypadkowy widz


Dołączył: 02 Sty 2011
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:59, 04 Sty 2011    Temat postu:

Teraz się wyrwę z głupim pytaniem, ale jak to własciwie jest - będzie jeszcze JCHS w Chorzowie czy nie? Bo od ilości różnych wersji się pogubiłam.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum W świecie masek Strona Główna -> Janusz Kruciński w musicalach Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Strona 2 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
Appalachia Theme © 2002 Droshi's Island